Gdyby mnie ktoś zapytał – czym się kieruję uczestnicząc regularnie od tylu lat w odosobnieniach, odpowiedziałabym krótko i szczerze: do wybrania się na odosobnienie zachęca mnie potrzeba luksusu.
Jak to? A tak: Odosobnienie jest dla mnie przywilejem i luksusem, który daję sobie przynajmniej 2-3 razy w roku. Dla zdrowia, szczęścia i urody 🙂 pozwalam sobie na luksus bycia i niedziałania w żadnej sprawie.
Pozwalam sobie zaufać Gospodarzom miejsca w kwestii troski o mój komfort – spanie, jedzenie, miejsce do praktyki, pozwalam sobie delektować się bliskością współpraktyków w ciszy, bez konieczności jej zagłuszania, pozwalam sobie porzucić na jakiś czas służbę u Jej Bezwzględności Sieci Internetu, pozwalam sobie na korzystanie z obfitości czasu, bez dyktatury Panów Zegara i Terminarza…. A jeśli jeszcze mam przywilej bycia uczestniczką – pozwalam Nauczycielowi poprowadzić się w praktyce, mogę wtedy praktykować na swoje 100% – bez konieczności sprawdzania azymutu i bez ryzyka, że się zagubię.
Nie znam większego luksusu niż ten czas do swojej wyłącznej dyspozycji.
Ale chyba nie tylko ja tak mam…
Wszyscy przecież doświadczamy specyfiki dzisiejszych czasów. Ciekawe i niezwykłe jest to TERAZ naszej cywilizacji. Przy całym rzeczywistym i pozornym zarazem wsparciu technologicznym mierzymy się dzień po dniu z ogromem wyzwań i zobowiązań. Ci, którym braknie uważności podlegają alienacji – stają się wyobcowani, odizolowani nawet sami od siebie. I tacy oddzieleni, zdezorientowani miotają się w codzienności gubiąc poczucie sensu, nie mając czasu na nic – nawet na zauważenie, jak bardzo się zagubili. Aby w codziennej krzątaninie, pośpiechu, hałasie nie stracić kontaktu ze sobą i wciąż w pełni doświadczać swojego życia – wiedzieć i czuć, kim jestem, co jest dla mnie ważne i do czego zmierzam warto się co jakiś czas się zatrzymać, przyjrzeć sobie i swojemu życiu. To zatrzymanie przyjmuje różne formy – od całkiem nieformalnych kilku chwil świadomego oddechu przez regularną medytację formalną do dłuższego, choćby kilkudniowego odosobnienia.
W ciszy i odłączeniu od codziennych rutyn podczas retreatu łatwiej docenić swoją unikalność, potrzeby i mądrość ciała, moc umysłu, czułość i tęsknoty swojego serca. To z kolei daje odświeżenie kontaktu z tą wewnętrzną siłą i godnością, która pozwala nam żyć w pełni i dążyć do szczęścia ze spokojem, bez poczucia winy, w zgodzie ze sobą i otoczeniem.
I dla mnie to jest całkowicie wystarczający powód, aby z wielu pomysłów na sensowne spędzenie kilku dni wybrać odosobnienie medytacyjne.
Najbliższa okazja na krótkie odosobnienie będzie w październiku 2018. Zapraszam i zachęcam.
Będę miała przywilej poprowadzenia zimowego odosobnienia, zorganizowanego przez Polski Instytut Mindfulness.
Kochana Małgosiu. Dziękuję za ten tekst. Zresztą nie tylko za ten. Uwielbiam czytać to co piszesz. Każde słowo trafia w moje serce i ciało się raduje. Każde słowo odświeża i nadaje blasku moim własnym wewnętrznym wartościom i pragnieniom i budzi mnie z z uśpienia, któremu czasami ulegam. 20 października wezmę udział w wykładzie “Wdzięczność i japońska sztuka autorefleksji” oraz w warsztacie „Sztuka podejmowania działania – lekcje z japońskiej psychologii”. Nie wezmę zatem udziału w prowadzonym przez Ciebie odosobnieniu 🙁 Oby było dla Ciebie sycące. W listopadzie wybiorę się za miedzę, do Siódmego Lasu popraktykować z Moniką Witkowską. Siódmy Las nieodmiennie kojarzy mi się Tobą … 🙂 Małgosiu, przytulam ciepło i z miłością – bądź zdrowa i szczęśliwa wielce. Zadzwonię do Ciebie za jakiś czas, jak ochłonę z pobytu w Chnach i jak tylko postawię kropkę po przygotowaniach do kolejnej edycji kursu. Zaczynam w poniedziałek z fajnymi (jak zwykle) ludźmi. I ksiądz też będzie! To raz jeszcze się żegnam moja kochana Ty.